środa, 7 maja 2014

Dobrze się składa, że jest... Lego!

Wzięło mnie coś na Marketing :) Przedstawię Wam dzisiaj firmę z mojego dzieciństwa. Z Waszego na pewno też :) Firma, która jest liderem na rynku i jest nim od 80 lat - mimo wciąż zmieniającego się otoczenia. Są niesamowici i to pod każdym względem. Napiszę Wam dzisiaj kilka słów o LEGO. Mogę się założyć, że o części ich działań marketingowych nie mieliście pojęcia!

Lego jest marką, którą się wielbi, którą się kocha, a to już naprawdę wyższy poziom zaawansowania. Jest taka koncepcja, która nazywa się lovemarks i Lego idealnie się w nią wpisuje. Wyznawcy tej marki mogą to na pewno potwierdzić. 

Lego ma wszystko to, co powinna mieć marka, która osiągnęła światowy sukces. Zacznijmy od mitu założycielskiego czyli historii, która doskonale zagnieżdża się w umysłach odbiorców. Jest to mocny fundament, na którym można zbudować wielkie imperium. Chcecie wiedzieć jak powstało Lego i skąd wzięła się nazwa firmy? Proszę bardzo! Stworzyli filmik, który o tym opowiada!


Świat zmienił się niewyobrażalnie przez ostatnie 80 lat, a mimo to Lego nie pozostało w tyle! Branża zabawkarska rozwijała się bardzo dynamicznie w tym czasie, adaptując coraz to więcej nowych technologii do zabawek. Jak Lego udało się wytrzymać taką konkurencję? Odpowiedź jest prosta. Nowe zabawki zaczęły zwalniać dzieci z używania wyobraźni, a Lego pozostało wierne swoim ideałom. 

 www.marketing-news.pl

www.marketing-news.pl

www.reallygoodadv.com

 http://speckyboy.com

  http://speckyboy.com

 http://speckyboy.com

Głównym przekazem firmy od lat jest pobudzanie wyobraźni i na tym bazuje swoje działania marketingowe. Przekaz jest prosty i dosadny. Po prostu fantastyczny! Zrobione z wyobraźnią - dosłownie i w przenośni!

 http://speckyboy.com

 http://speckyboy.com

 http://speckyboy.com

http://speckyboy.com

Czasy wymusiły jednak na firmie zmianę strategii i dostosowanie się do obecnych czasów (niestety!). Za imperium marki odpowiada obecnie nie tylko sprzedaż zestawów klocków, ale także szereg pobocznych produktów tj. gry komputerowe, figurki w zestawach Happy Meal, pościele, koszulki, czapki, kubki, talerzyki, słomki itd, itp. Na Westwing na pewno kojarzycie pudełka w kształcie głów ludzików z Lego? Kto z Was zastanawiał się nad ich kupnem? :) Ja za każdym razem jak je widzę to mam dylemat czy kupić ją bratankowi czy nie!

www.zalando.pl

www.westwing.pl

Ostatnie działanie marki także poszło z duchem czasu. Mówię tu o podboju kin pełnometrażową produkcją filmową stworzoną wyłącznie z klocków Lego! Jak się okazuje film jest świetny, podoba się także rodzicom! Między innymi dlatego, że jest adresowany do segmentu konsumentów określanego jako "dorośli fani Lego". A kto z nas nim nie jest? Zresztą przeczytajcie sami recenzję blogowej koleżanki, która na film wybrała się ze swoim synem http://www.mamolka.pl/czadowa-lego-przygoda/

Pomysł z produkcją filmu genialny! Do kina z dzieckiem wybiera się przecież rodzic, który finansuje zakup nowych zestawów, a dzięki pozytywnym emocjom przekazywanym z wielkiego ekranu i nostalgii za chwilami własnego dzieciństwa czyż nie wydaje się chętniej pieniędzy? :)

W promocji filmu wykorzystano szereg narzędzi i mediów, jest więc co kupować :)
- filmiki promocyjne
- zabawki Happy Meac w McDonalds
- aplikacja Google Build with Chrome gdzie można budować miasta z klocków Lego
- gra inspirowana filmem
- nowe zestawy klocków

To nie pierwszy raz kiedy Lego wchodzi w mariaż z przemysłem filmowym, choć nigdy nie były to działania aż na taką skalę. Dotychczas efektem umów z producentami hollywoodzkich hitów były "tylko" zestawy klocków inspirowane bohaterami. Ja kojarzę poniższe, a pewnie nie wyczerpuje to listy!
- Harry Potter
- Władca pierścieni
- Hobbit
- Gwiezdne wojny
- Indiana Jones
- Batman
- Superman
- Wojownicze Żółwie Ninja
- Simpsons

Po niewątpliwym sukcesie kinowym Lego przygody wytwórnia Warner Bros już planuje sequel. Dat premiery została ustalona na koniec maja 2017. Mój bratanek na pewno pójdzie :) 

Kolejną rzeczą, za którą cenię Lego jest crowdsourcing czyli w skrócie pozwolenie użytkownikom na udział w zadaniach, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla wąskiej grupy specjalistów i pracowników firmy. Lego zachęcało więc swoich klientów do tworzenia własnych zestawów klocków na specjalnej stronie www, a te najciekawsze i cieszące się największą popularnością miały szansę wejść do linii produkcyjnej marki. Pamiętam też historię ciężko chorego chłopca, który uwielbiał klocki Lego. Budował z nich różne scenografie, następnie kręcił krótkie filmiki z ludzikami Lego w roli głównej. Kiedy marka odkryła jego filmiki zaprosili go do swojej siedziby, pokazali jak firma wygląda od środka i pozwolili mu uczestniczyć w procesie powstawania nowych zestawów. Jak nie kochać takiej marki? 

Fascynuje mnie to firma dba o to by rzeczywistość miała swoje odzwierciedlenie w świecie klocków, a granice między tymi światami zacierały się. Lego często odwzorowuje rzeczywistość w swój zabawkowy sposób. Spójrzcie np na kreację agencji Jung von Matt z Hamburga, która rozniosła się błyskawicznie po całym świecie. Klocki przeobraziły się w kultowe postacie ze szklanego ekranu. Poznajecie kto to? 

http://www.jvm.com

 http://www.jvm.com

 http://www.jvm.com

http://www.jvm.com

http://www.jvm.com

Z drugiej strony w realu także można spotkać elementy Lego. Będąc kiedyś w Berlinie widziałam klocki wpisane w architekturę. Ubytki w budynkach, pomnikach uzupełnione zostały kolorowymi prostokątami. Jak się okazało jest to szeroko zakrojona akcja Studia Dispatchwork. Niestety Polska nie wzięła w niej na razie udziału. Poniższe zdjęcia pochodzą ze strony www.dispatchwork.info gdzie znajdziecie więcej informacji na temat tego happeningu i zdjęcia z ponad 30 miast. Do trendu "Lego w realu" zaliczam także billboardy wpisujące się w otoczenie (ach to zastosowanie perspektywy!) czy most namalowany przez pewnego artystę w Niemczech. Na koniec muszę wspomnieć oczywiście o Legolandzie! Był ktoś? :)



 http://speckyboy.com

 http://speckyboy.com

www.thisiscolossal.com

 www.thisiscolossal.com

A tak wyglądają wizytówki firmy!

www.mymodernmet.com

Jestem pod ogromnym wrażeniem tej marki i wszystkiego czego się dotyka :) 

Zabawką, która również jest z nami od lat dziecięcych jest lalka Barbi - widzicie różnice w działaniach marketingowych tych dwóch marek? 

czwartek, 24 kwietnia 2014

Pakowanie prezentów

Uwielbiam prezenty :) szczególnie te świetnie zapakowane. Mogę oglądać godzinami inspiracje w tym temacie. Kupuję hurtowo wstążki, tasiemki, papiery do pakowania. Drukuję, zbieram tagi i wszystko, co może się kiedyś przydać! Pakowanie prezentów mnie bardzo odpręża... Tylko trochę mi przykro jak obdarowani bez mrugnięcia okiem drą tak starannie przygotowany papier, kokardy, zawieszki... Poniżej przedstawiam zbiór moich-już-nie-moich prezentów, począwszy od tych bożonarodzeniowych, na wielkanocnych kończąc!








piątek, 18 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!

Co tu dużo mówić...

Wesołych Świąt Wielkanocnych!


Życzę Wam by Zajączkowski odwiedził także Wasze domy i ogródki. Jeśli zostawi niespodziankę na trawniku to oby miłą :)

Buziaki
Ania

wtorek, 15 kwietnia 2014

Jajka na Wielkanoc. Na ciepło.

W domu nie posiadam żadnych dekoracji Wielkanocnych. Żadnych

Wynika to:
Po pierwsze z wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Po drugie z faktu, że święta spędzam u Rodziców. Nie mam więc konieczności dekorowania stołu (którego i tak nie mam!) na niedzielne śniadanie czy świąteczne obiady. 
Po trzecie mieszkanie, w którym mieszkam nie jest moją własnością także robienie dziur pod mobile, zdjęcia, grafiki itp nie wchodzi w grę. 
Po czwarte do tej pory byłam przekonana, że Wielkanoc jest taka dziecięco-plastikowa. Uśmiechnięte kurczaczki, zajączki i baranki, a wszystko to w rażącej zieleni, żółci i pomarańczu.

Przeglądając jednak Wasze blogi i skarbnicę inspiracji, jakim jest Pinterest (ku chwale!) powoli zaczęłam zmieniać zdanie. Będąc w Empiku w ręce wpadły mi styropianowe jajka i do głowy wpadł mi pewien pomysł. Zresztą sami zobaczcie!





Początkowo wytłaczanka miała być biała, niestety nie przyjmuje farby tylko wspaniale ją wchłania tworząc kolor nieznany ludzkości. Tym sposobem musiałam użyć innej, reprezentacyjnej, a taka była tylko w kolorze zielonym :) Gdybym miała bazie czy coś podobnego (a nie mam i jeszcze się aż tak do Wielkanocy nie przekonałam) to powiesiłabym jajka na gałązkach. Na razie niech stoją :) Teraz Święta mogą przychodzić!


wtorek, 8 kwietnia 2014

Najlepszy obiad na świecie

Dobra, jeden z najlepszych! Na pewno macie takie dania, których przygotowanie zajmuje kupę czasu, ale są tak pyszne, że czasem aż chce się je zrobić! Takie jest właśnie Quesadillas z kurczakiem z dwoma pysznymi sosami: guacamole i z kwaśnej śmietany.

Jeśli tylko macie 3 godziny na pichcenie to wypróbujcie to danie, bo naprawdę warto! Przepis pochodzi z książki Pascala i Okrasy stworzonej dla Lidla, ale troszkę go zmodyfikowałam tak żeby bardziej odpowiadał moim gustom.

Żeby przygotować do mniamnuśne danie dla 4 osób (choć to zależy ile kto je i ile farszu włożymy do każdej tortilli :) ) potrzebujemy:


Do tego jeszcze sól, pieprz i oliwa z oliwek.

Sposób przygotowania:

Farsz

1. Oliwę z oliwek rozgrzewamy na patelni, smażymy pokrojone w kostkę piersi z kurczaka. Doprawiamy je solą i pieprzem. Do usmażonego mięsa dodajemy 1,5 drobno pokrojonej papryczki, 2 ząbki czosnku pokrojone w plastry oraz cebulę dymkę pokrojoną w kostkę. Chwilę smażymy i przekładamy do miski.

2. Na tę samą patelnię wlewamy ponownie oliwę z oliwek, wrzucamy pokrojone w paski żółtą i czerwoną paprykę. Gdy już się zeszklą dodajemy pół pęczka kolendry - oczywiście posiekanej. Skrapiamy sokiem z połówki limonki, doprawiamy solą i pieprzem. Wyłączamy gaz/prąd i odstawiamy na bok.

3. Teraz kolej na brudną robotę
Fasolę rozcieramy szerokim nożem na desce. Można doprawić niewielką ilością soku z limonki i oliwy z oliwek żeby odrobinę ułatwić sobie pracę. Fasolową maź dodajemy do papryk i mieszamy.

4. Ser Gouda ścieramy na tarce o grubych oczkach.

5. Na placku tortilli układamy starty ser, następnie kawałki kurczaka i paprykę z fasolą. Zostawiamy pewien margines błędu tak, żeby nic nam nie wypłynęło podczas smażenia i przerzucania na drugą stronę.


6. Ponownie posypujemy startym serem i zakrywamy tortillą. Ser jest niezbędny z obu stron, żeby się ładnie zespolił z plackiem. I nie oszukujmy się jest po prostu pyszny :) 


7. Wkładamy na rozgrzaną patelnię (bez żadnego oleju) i podgrzewamy do momentu, kiedy zauważymy, że tortilla zbrązowiała i stała się chrupiąca. Należy ją przewrócić na drugą stronę, co nie jest wcale proste! Żeby ułatwić sobie to zadanie zrzucamy tortillę na talerz, następnie przykrywamy ją patelnią. Talerz i patelnię obracamy o 180 stopni i gotowe! Zazwyczaj się udaje :) Podgrzewamy z drugiej strony do chrupkości i rozpuszczenia sera. To samo robimy z pozostałymi plackami. 

8. Gotowe tortille kroimy na trójkąty.

 Sos guacamole - wersji tego sosu jest tysiące, tak jak przepisów na bigos!

Awokado kroimy na pół, wyjmujemy pestki, miąższ wyciągamy za pomocą łyżeczki i wkładamy do miseczki, miąższ rozgniatamy za pomocą widelca. Dodajemy oliwę z oliwek (ja dodaję tylko troszkę, gdyż nie przepadam za aromatem oliwy z oliwek) i pozostałą posiekaną papryczkę chilli. 2 ząbki czosnku przeciskamy przez praskę i dodajemy do awokado. Na koniec pozostaje nam dodać pół pęczka posiekanej świeżej kolendry dodajemy do środka i doprawić solą i pieprzem oraz sokiem z 1/2 limonki. Mieszamy. Próbujemy naszej mikstury i doprawiamy jak uważamy - więcej czosnku, chilli, soku z limonki, oliwy z oliwek, soli czy pieprzu? 

Następnym razem mam zamiar dodać więcej kolendry zarówno do papryk jak i do guacamole!

Sos śmietanowy

Śmietanę przekładamy do miseczki, dodajemy posiekany szczypior z dymki, doprawiamy sokiem z limonki (do smaku).

Mmm... czyż nie wygląda pięknie? A jak smakuje... wypróbujcie koniecznie!

poniedziałek, 24 marca 2014

Chora choroba

Co to się działo przez ostatnie dni?! Pewnej środy wstaję ładnie rano, a tu gorączka 38,2 czyli jak na moje standardy strasznie wysoka temperatura. Decyzja podjęta natychmiast - wizyta u lekarza i telefon do pracy, że mnie nie będzie. Praca to przyjęła, a lekarz nie. Wizyta dopiero dnia następnego. Co za żenada...

Patrzę co my tu mamy w domowej apteczce i są dwa opakowania Apapu dobrego na wszystko. Jak się jednak okazało nie na moją gorączkę, bo wzrosła do 39 stopni. Tutaj następuje moment przerażenia. Co się ze mną dzieje? Nigdy nie miałam tak wysokiej temperatury! Wpadam na pomysł, że zrobię sobie herbaty, ale nie mam sił wstać do kuchni. To może śniadanie? Trzeba przecież jeść żeby organizm mógł walczyć z chorobą. Z tym że śniadanie też jest w kuchni. No to może później... czyli jak się okazało za 5 dni. Miło mi jednak ogłosić, że  powoli  wracam do świata żywych :) Dzisiaj udało mi się wyjść w końcu z łóżka... niestety tylko dlatego, by znowu spotkać się z lekarzem. 

Jakiś czas temu udało mi się wygrać dwa cukierasy: girlandę u Karoliny z All About Home i papierową torbę u Oli z Coś o Literach. Nie jest to taka zwykła torba. Na pewno kojarzycie ją z różnych skandynawskich inspiracji. Papier jest bardzo gruby i strasznie ciężko go wywinąć. Co mnie jednak zaskoczyło to jej wielkość! Jest ogromna! Okazało się, że mój największy wazon wraz z wielgachnym bukietem tulipanów wchodzi cały do środka i nie widać ani szkła, ani kwiatów. Pozostał więc drugi pomysł - miejsce do przechowywania papierów do pakowania prezentów. Tak też zostanie. Niestety obecne mieszkanie nie pasuje zbytnio do mojej designerskiej torby :/ Wszystko jednak wskazuje na to, że niedługo będzie trzeba zmienić cztery kąty. Niestety w dalszym ciągu nie na swoje. Mam nadzieję, że nowe lokum będzie jaśniejsze, a tym czasem zobaczcie jak cukierasy zadomowiły się u mnie :)




poniedziałek, 17 marca 2014

Kali jeść, Kali pić, Kali pisać ładnie!

Litery, czcionki, fonty! Ach, ach, ach!

Piękne pismo było zawsze obiektem mojego pożądania! Przygotowując prezenty czy podpisując tagi szperałam w Internecie, szukałam odpowiedniej do okazji czcionki i ją zwyczajnie małpowałam. Ręcznie! Najpierw ołówkiem, a później poprawka flamastrem albo długopisem żelowym.


Tak się wkręciłam w to literkowe szaleństwo, że zakupiłam zestaw do kaligrafii i zaczęłam zgłębiać temat. Jednak nie mając odpowiedniego nauczyciela zaczynasz się gubić. Zwyczajnie nie wiesz jak poprowadzić rękę, a zmienia się to w zależności od danego pisma.


Inna sprawa, że pisanie atramentem jest cholernie uciążliwe. Co rusz trzeba maczać stalówkę w słoiczku i po chwili ręka aż do łokcia przybiera kolor błękitu. Nie można się jednak tak łatwo poddawać! Chcąc opanować sztukę pięknego pisma postanowiłam poszukać warsztatów. Owszem są takowe, ale głównie w Krakowie. Na szkolenia w Poznaniu musiałam trochę poczekać, ale w końcu się doczekałam!

Pismo, które zawładnęło moim sercem nazywa się Copperplate (zwane równiez kursywą angielską). Jest chyba najtrudniejszym pismem, od jakiego można zacząć naukę kaligrafii! Pełno w nim zawijasów i ozdobników! Nazwa pochodzi od miedzianych płytek, na których uczono się tego pisma.


Dlaczego Copperplate jest takie trudne, a zarazem wyjątkowe? Przede wszystkim wyróżnia się stalówką, jaką się pisze. Nie jest ona ścięta jak w wiecznych piórach, które dobrze znamy, a elastyczna tzn. pod wpływem nacisku rozszerza się, uwalniając więcej atramentu i tworząc grubszą kreskę.


To jednak nie koniec. Kąt pochylenia pisma wynosi 55 stopni i pióro należy trzymać tak, aby znajdowało się równolegle z pionowym pociągnięciem. Powoduje to, że pisze się niejako w poziomie, a nie w pionie, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Nie powiem, ale ciężko się przestawić i mózg normalnie wariuje!


Warsztaty trwały 4 godziny, ale to co mnie interesowało można było zawrzeć w max. 30 minutach. Podzielę się z Wami najciekawszymi (według  mnie) informacjami, które z powiodzeniem będziecie mogli wykorzystać u siebie.

Jak stworzyć fałszywą kaligrafię? 

Cały szkopuł polega na tym aby zaopatrzyć się w miękki ołówek. Każda linia jaką prowadzi się z góry do dołu powinna być gruba (przyciskamy ołówek/elastyczną stalówkę), natomiast linia prowadzona z dołu ku górze - cienka. Na tym polegało ćwiczenie nr 1. Następnie uczymy się prowadzić jedną ciągłą linię stosując się do opisanych powyżej zasad.

Na koniec najtrudniejsze - owal. Zawsze zaczynamy z prawej strony i linię prowadzimy najpierw ku górze, następnie grubszą linię ku dołowi i ponownie cienką ku górze. 



Znając powyższe zasady spróbujcie coś napisać pismem Copperplate :) Aczkolwiek tym sposobem można małpować każdą ozdobną czcionkę - proste prawda?  





Follow Me