niedziela, 15 grudnia 2013

Norwegia - droga na północ

Co można powiedzieć o Norwegii po dwóch dniach spędzonych w Oslo? Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam to strasznie brudne samochody. Tak brudne, że tablice rejestracyjne sa praktycznie niewidoczne. Ciekawe z czego to wynika? Brudasy jedne... Z drugiej strony jednak spotykaliśmy auta na prąd, które akurat własciciele postanowili podładować...

Kolejną rzeczą jest powszechne używanie karty kredytowej. Kiedy płaciliśmy gotówką to ludzie aż się dziwnie na nas patrzyli :D jakby pieniędzy dawno nie widzieli! Walutą w Norwegii nie jest Euro jakby się mogło wydawać tylko korony norweskie z dość łatwym przelicznikiem 1 korona = 0,50 zł.

Ceny na metkach dzieliliśmy więc przez dwa, a i tak nie mogłam uwierzyć w moje wyliczenia. Dla przykładu:
1 bułka - 4 zł
1 mała pizza - 65 zł
1 płat łososia norweskiego - 140 zł

Jak się dowiedzieliśmy Norwegowie często jeżdzą na zakupy do Szwecji bo tam jest tanio. Haha tanio w Szwecji. Dobre sobie :D Powinni do nas przyjechać.

Na ulicach Oslo na próżno wypatrywać jakiś knajpek czy kawiarni. Zazwyczaj są to restauracje lub sklepy z sieciową odzieżą lub... z artykułami wyposażenia wnętrz! Takie Home&You na każdym rogu! Ceny mają zbliżone do naszych, co znaczy, że na ich zarobki to muszą być naprawdę tanie rzeczy! A jakie ładne!


Prawda jest też taka, że każdy sklep, każda witryna i ułożenie towaru jest dopracowane do perfekcji. Merchendising na wysokim poziomie. Sklepy są tak ładniutkie, że trudno się oprzeć żeby czegoś nie kupić.


Przejdźmy jednak do rzeczy. Co warto zobaczyć w Oslo? 

1. Budynki „Barcode” – „Kod Kreskowy”.

Są to 22-piętrowe, czarno-białe budynki, które oddzielone są od siebie 12-metrową przestrzenią. Każdy budynek jest inny, każdy ma inne okna, które tworzą wzory pikseli. Stąd też ich nazwa. Budynki Barcode budzą sprzeczne opinie wśród Norwegów, a ich wysokość i kształt były obiektem intensywnej publicznej debaty. Mnie się podobają, a Wam? 


2. Opera Narodowa.

Nie jestem fanką opery (a kto jest?), ale tę w Oslo warto odwiedzić. Tu też budowa wzbudzała ogromne emocje i była źródłem sporów artystycznych, i politycznych. Obiekt z zewnątrz sprawia wrażenie nowoczesnego i śnieżno-zimnego. Łagodny skos dachu, wyłożony płytami z białego marmuru, pozwala spacerować po budynku, czyniąc go popularnym i atrakcyjnym miejscem spotkań mieszkańców. Do tego dochodzą deskorolkarze i miłośnicy bmxów. Poza tym wokół opery często dzieje się coś ciekawgo np. akcja zdobienia pierniczków. Wnętrze budowli z kolei różni się kompletnie od jego wyglądu zewnętrznego. Opera zawiera 1100 pomieszczeń, które w większości zostały wykończone drewnem. Moje pierwsze wrażenie było takie, że środek jest niespójny i nie pasuje do budynku. Jednak im dłużej tam przebywaliśmy i obserwowaliśmy jak światło wpada przez wielkie przeszklenia to wszystko zaczynało nabierać większego sensu. Czy zgadlibyście, że to opera przechodząc obok takiego obiektu?



3.Galeria Narodowa.

Tutaj warto zajrzeć nie dla architektury, a dla obrazu, który znajduje się w jej wnętrzu. Nie jestem fanką malarstwa (a kto jest?), ale jest kilka obrazów, które chciałabym w swoim życiu zobaczyć i "Krzyk" Muncha jest (a raczej był) jednym z nich. Zdziwił mnie fakt, że można robić zdjęcia w Galerii, natomiast panią w recepcji zdziwiło moje pytanie - zrobiła minę pt. "a czemu nie możnaby było robić, heloł?". Nie każdy wie, że Munch namalował aż 4 obrazy pt. Krzyk, stosując inne techniki malarskie i inne wersje kolorystyczne (jest np. wersja jasno pomarańczowa czy też w odcieniu czerwono-pomarańczowym). Kolejną ciekawostką jest fakt, że słynna maska mordercy z filmu Krzyk była wzorowana właśnie na twarzy postaci z obrazu Muncha! Wstyd sie przyznać, ale o mało co przeoczylibyśmy to dzieło... Wisiało sobie w jakimś pobocznym pomieszczeniu, bez specjalnego nadzoru. Strażnicy muzealni (bo tak się ich fachowo nazywa) chodzą uśmiechnięci od ucha do ucha po różnych salach, opuszczając momentami je zupełnie i nie zwracają specjalnie na nikogo uwagi. Jeden gra na telefonie, drugi rozmawia z trzecią itp. Z łatwością można podejść do obrazu i go dotknąć/pociąć/porysować/... Nie dziwię się, że już raz dwa razy dokonano kradzieży. W 1994 r. czterech złodziei włamało się do Narodowej Galerii w Oslo, zabrało obraz i pozostawiło kartkę o treści: "Dzięki za słabą ochronę"... Obraz udało się odzyskać, ale ochrona nadal słaba.


Norwegię oprócz Norwegów zamieszkują także trolle. Ta nazwa obejmuje cały szereg brzydkich, nieprzyjemnych istot z wielkimi nosami. Wszystkie mają wspólne cechy – są głupie, złośliwe i niebezpieczne. Mieszkają zazwyczaj w trudno dostępnych miejscach takich jak lasy lub jaskinie. I szkodzą, jak tylko mogą. Ich dalekimi kuzynami są gnomy. Te wyglądem przypominają nieco nasze  swojskie krasnale. Inaczej niż trolle, często pojawiają się blisko człowieka, a co najważniejsze pomagają w pracach domowych! W Norwegii to właśnie gnom przynosi prezenty na Boże Narodzenie.
Po powrocie okazało się, że jeden krasnal wlazł nam do torby i przyleciał z nami do Polski. Wciąż się zastanawiamy czy to troll czy gnom, ale nie widziałam żeby sprzątał... Cholerne to nasze szczęście!


2 komentarze:

  1. Przydatny post, dużo ciekawych rzeczy dowiedziałam się o Norwegii :)
    Kuszą mnie te sklepiki w stylu home&you :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sklepiki są przecudowne! Są też sklepy z rzeczami dla crafterów, ale z tak bogatym asortymentem, że się w głowie nie mieści!

      Usuń

Follow Me