sobota, 1 lutego 2014

Dzikie wybrzeże

Dolecieli! Cali i zdrowi. Orkan Ksawery miał przecież przyjść dopiero za pół roku! Było już późno, ale hiszpańskie powietrze wciąż było nagrzane. Po odebraniu swoich bagaży udali się do hali przylotów, gdzie czekały panie rezydentki.

- Witamy Państwa serdecznie! Osoby udające się na Costa Brava prosimy stanąć po stronie lewej, natomiast tych, którzy wybierają się na Costa Dorada zapraszamy na prawo.

www.itaka.pl

W trakcie uzgadniania, która to lewa, a która prawa ręka zauważyli kątem oka, że szympansy podążają w ich stronę. 

- No to pojedziemy jeszcze razem autobusem - powiedziała po cichu, jakby do siebie. Jej rozmyślania przerwał jednak głos prosto z dżungli.

- Gdzie tu można zajarać?
- Musi Pan wyjść przed lotnisko. - odpowiedziała zmieszana rezydentka - Proszę tylko uważać bo zaraz będziemy przechodzić do autobusów. 
- Chodź mała.

Czarnowłosa nie była jednak taka mała. Dzięki szpilkom sięgała przecież prawie nieba. Nie minęło 10 minut, jak musiała pomaszerować w nich do podstawionego autobusu.

lubiepodroze.eu
   
- Państwo, którzy mieszkają w hotelu A, B i C proszę wkładać swoje bagaże tutaj. Natomiast Ci, którzy udają się do hotelu X, Y i Z niech przejdą na drugą stronę. - krzyknęła rezydentka nad głowami rozentuzjazmowanego tłumu.

Czarnowłosa była chyba już bardzo zmęczona, bo słysząc, że ma przejść kolejne 10 m powiedziała siarczyste:
- K****

Tak siarczyste, że aż spadła jej walizka z krawężnika. No to poprawiła na bardziej siarczyste.

W autobusie siedzieli niedaleko nich. Za kierownicą siedział Paco (czego dowiedzieli się od rezydentki). Do pokonania mieli 60 km. Niby mało... ale miała to być niezwykle długa podróż.

- Hello Paco! Hehehe! - powiedziała po angielsku małpa - Gdybym wiedział, że tak długo pojedziemy to wyciągnąłbym tę drugą ćwiartkę!

Imię Paco od razu przypadło mu do gustu. Wymieniał je wielokrotnie. Nadaremno.

instytutdegustacji.wordpress.com

Ciężko powiedzieć czy mówił to do Czarnowłosej, kierowcy czy też do wszystkich pasażerów. Jedno jest pewne - oni słyszeli każde słowo. Na przystankach modlili się cicho żeby afrykańska para opuściła już autobus i pozwoliła im w końcu rozkoszować się wakacjami. Serce biło im coraz mocniej na samą myśl, że mogliby dzielić hotel z takimi dzikusami...

Modlić należy się głośno, inaczej Bóg może nie usłyszeć. Tak właśnie było z ich wołaniem o pomoc.

Wysiedli wszyscy razem i udali się do lobby. Recepcjonistki rozdały gościom karty do pokojów oraz formularze osobowe. Podczas odpowiedzi na pytania dotyczące imion, nazwisk i numerów buta, szepnął do niej konspiracyjnie:

- Podejrzyj jaki numer pokoju ma szympans...
- 305 - odpowiedziała, skrzywiając sobie szyję - a my?
- ...
- A my??
- 306.

www.bankowynet.pl

8 komentarzy:

  1. Powtórzę się: czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z Szympansami leciałam kilka lat temu do Egiptu.Łapali za dupę stewardESA,więc mało międzylądowania na ich koszt nie doświadczyliśmy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe no nieźle :) A mówią, że szympansy to nieloty!

      Usuń
  3. Ja również czekam na więcej. W przyszłym roku szykujemy daleką podróż z biurem podróży, i co jakiś czas myślę o tym, jak ''dobrze'' i szybko może ktoś komuś sprwawić miłe wakacje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja czekam! Chociaż obecnie temat dalekich podróży jest poza moim zasięgiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lufciku, dalej...! Dobrze sie czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, maila swojego podaj - chciałam pogadać o tych warsztatach kaligrafii:)

    OdpowiedzUsuń

Follow Me