poniedziałek, 18 listopada 2013

NOC REKLAMOŻERCÓW

NOC REKLAMOŻERCÓW

Nie wiem czy pamiętacie krótki program rozrywkowy pt. "Zakazane reklamy"? To był rok 2002 i późne wieczory w Polsacie... Co prawda program prezentował erotyczne reklamy z całego świata, ale były one adresowane do bardziej wymagającego widza. Mówiąc prościej były inteligentne, a nie wulgarne i żenujące jak obecne reklamy środków na erekcję. Prezentowane reklamy normalnie funkcjonowały na rynku, a nie były tylko próbkami możliwości agencji kreatywnych, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Tak czy inaczej, to wtedy zaczęłam lubić reklamę. Fascynowało mnie, że ktoś wpadł na kreatywny pomysł żeby przedstawić dany temat w taki sposób. Pochłaniałam te programy i byłam pod ogromnym wrażeniem (ale prezenter - uznany dziś aktor- irytował  mnie niemiłosiernie). Ten typ reklamy mnie właśnie interesuje - inteligenty, wciągający i zabawny.

Dla świata marketingu liczą się dwa święta - SuperBowl i Noc Reklamożerców. Ja  byłam na tym drugim :) Ponad 5 godzin reklam w cyfrowej jakości - ach! Tak sobie myślałam... Już sam Key Visual tegorocznej edycji wydał mi się dziwny, ale uciszyłam moją intuicję.

Źródło: Fanpage Nocy Reklamożerców

Przy wejściu do sali kinowej każdy otrzymał piszczałki jak na imprezę urodzinową czy Sylwestra... Co się okazało - nie był to dobry pomysł. Tym czasem w rzędzie przede mną usiadła grupka roześmianych 30-letnich, dobrze ubranych ludzi płci różnych jak się wydaje z branży marketingowej. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że wyjęli z torby własny alkohol. Rozumiem nastolatki i ich pierwsze spotkania z zakazanymi substancjami - ale dorośli ludzie? Nawalić się i przyjść do kina? Wątpliwa przyjemność... A na pewno dla mnie. Biorąc pod uwagę humor, z jakim przyszli i bryzę, jaką powiało, musieli się raczyć owym nektarem już wcześniej. No i się zaczęło.

- Dziewczyna nr 1 (Lektor) cały czas czytała wszystkie napisy jakie się pojawiały na ekranie - począwszy od nazwy kraju, z jakiego pochodzi reklama, na nazwisku reżysera kończąć. Powtarzała również pojedyncze słowa, jakie padały podczas reklam. W obcym języku. Taka wykształcona. Czego nie można zarzucić Dziewczynie nr 1 to fakt, że była bardzo roześmiana. Nawet kiedy reklamy nie były śmieszne, albo lekko o tę śmieszność się ocierały. Podobno śmiech jest dobrą reakcją na wszystko - jeśli kiedyś coś takiego usłyszeliście to nie wierzcie!

- Dziewczyna nr 2 (Green Peace) nie mogła oglądać kreacji związanych ze zwierzętami - ubolewała nad ich losem. Głośno. Bardzo.

- Chłopaka nr 1 (Benjamin Blumchen)  to było mi w sumie trochę żal. Rodzice pewnie nigdy nie wyprawili mu urodzin i jak w końcu dostał od kogoś piszczałkę to nie mógł się jej nadziwić. Nacieszyć...

No i tak siedzą przede mną:
- Oj nie tylko nie kotek!
- Hihihiihihihi!
- Tyrruuuum!

Poziom reklam niestety był porównywalny do siedzącej przede mną "Ekipy z Warszawy".
Niby dobrze ubrani, ale słuchać się nie dało. Nie dość, że akcja była słaba to jeszcze pokazywali wszystkie reklamy z danej kampani. Jestem zawiedziona np. kreacją Cartier, po której spodziewałam się, że co najmniej wbije mnie w siedzenie. Zobaczcie sami.



Przyznaję, że reklama jest świetnie zrobiona od strony technicznej i rozumiem przekaz Cartier od zawsze i wszędzie, ale no bez jaj... Smok, Słoń, Taj Mahal, bracia Wright i pantera Cartier :| za dużo, za długo i o niczym... Nie będę przytaczać innych słabych reklam - bo po co?

Oczywiście nie było też tak źle, żebym się czymś nie zachwyciła. Były reklamy, które już widziałam i byłam pod ich wrażeniem tylko, że rok temu. Było też na szczęście kilka kreacji, których nie widziałam wcześniej, a poziom mi odpowiadał. Poniżej reklama...



... soczewek. Schemat stary jak świat, ale zaangażowanie Gordona - rewelacyjny pomysł.

Podczas nocy reklamożerców według mnie nalepiej wypadły kampanie społeczne. Wielkie brawa dla agencji TBWA za kampanię dla Amnesty International. Koniecznie zobaczcie reklamę przez duże R:





Podsumowując: z 5 godzin reklam zostały 3, z obiecanej cyfrowej jakości nie zostało nic, piszczałka do niczego się nie przydała i nie była powiązana w żaden sposób z imprezą Nocy Reklamożerców. Aha no i mandat 100 zł... Kto by pomyślał, że o 1 w nocy koło Multikina może stać policja, w miejscu gdzie postawili same nakazy skrętu ewidentnie nie w moją stronę? Ja nie pomyślałam... Panowie policjanci owszem.

Bez odbioru
Lufcik


2 komentarze:

  1. Ja również miałam przyjemność siedzieć obok głośno komentujących, bardzo NIEtrzeźwych osób.
    Znowu zgadzam się ze wszystkim. No może prawie - oprócz SuperBowl i Nocy jest jeszcze Cannes Lions. Gorąco polecam Imagination Day.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że jest dużo więcej imprez czy konkursów godnych uwagi. Pominęłam Effie awards, czy właśnie Cannes Lions. Byłas może na tegorocznej edycji Imagination? Jestem ciekawa opinii szczególnie w kontrze do Nocy Rekamożerców.

      Usuń

Follow Me