środa, 29 stycznia 2014

Czarnowłosa i szympans

Na lotnisku mignęła jej w przelocie piękna dziewczyna. On też ją zauważył. Nie było sposobu nie zwrócić na nią uwagi... Długie, zgrabne nogi w opiętych krótkich spodenkach. W szpilkach na niebotycznym obsacie krążyła pewnie po hali odlotów. Opalona, z czarnymi włosami aż do pasa. Było w niej jednak coś niepokojącego.


Chłopak stojący obok niej wyglądał jak z innej bajki. Twarz szympansa, brzuch również. Skóra przesadnie muśnięta solarium. Co łączy tych dwoje - myśleli po cichu. Niebawem mieli się dowiedzieć... 

Ta nietuzinkowa para do samolotu wchodziła dość chwiejnym krokiem, byli jednak bardzo roześmiani. Przez połowę lotu popijali koktajl własnej roboty, gdy nagle zaczęły się turbulencje. 


- Prosimy zapiąć pasy - powiedział steward siedzący w pierwszym rzędzie. Wszyscy pasażerowie posłusznie zaczęli majstrować przy siedzeniach by zwiększyć swoje szanse przeżycia podczas ewentualnej katastrofy. Wszyscy oprócz niej. Czarnowłosej. Chwiejnym krokiem przemierza cały samolot, tylko po to by usłyszeć od stewarda:

- Proszę usiąść na miejsce i zapiąć pasy. Są turbulencje, nie słyszała pani?

Widocznie nie słyszała - pomyśleli sobie siedząc tuż obok i przyglądając się tej sytuacji. Bo oczu od niej nie można było oderwać. Za chwilę mieli usłyszeć jej słodki głos. Nie tylko oni, reszta pasażerów również.

- Ale mi się chce siku!!! Ja muszę do łazienki!!!
- Teraz pani nie może tam wejść. Są turbulencje.
- Ale ja muszę!
- Powiedziałem już, proszę usiąść i zapiąć pasy... Proszę pani, ale to jest moje miejsce, ma pani usiąść na swoim.

Już podąża jej szympańsi rycerz. Widocznie wyczuł zagrożenie.

- Jakiś problem? - rzekł równoważnikiem zdania.
- Chcę siku, a on mówi, że teraz nie można. - odpowiedziała zdaniem złożonym... Ewidentnie prostym, siedząc wciąż na miejscu stewarda.
- Proszę wrócić na swoje miejsca, po turbulencjach będą mogli państwo skorzystać z toalety.
- Co to ma k***a być żeby nie można było się wysikać? - parsknął szympans.
- Dobra, odpuść tam. Jeszcze wytrzymam, chodź wracamy.


Zobaczyli jej czarną głowę powoli unoszącą się nad siedzeniem. Usłyszeli też dźwięk głowy uderzającej o półkę na bagaż podręczny. Pusty dźwięk.

Wierzcie lub nie, ale to dopiero początek ich historii, ktorej woleliby nigdy nie przeżyć.

8 komentarzy:

  1. wciągająca historia, i co było dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę cierpliwości! Tak szybko nie piszę :D

      Usuń
  2. Fajnie się zaczyna. Czekam na więcej.
    A swoją drogą, ostatnio jak leciałam samolotem, to były okropne turbulencje i od momentu kiedy się zaczęły aż do lądowania nie odpięłam pasów :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już druga część sagi pt. Koszmar mionionego lata :)
      Ostatnio jak leciałam samolotem to by orkan Ksawery i popłakałam się przy starcie :( (więcej w poście Tanie Latanie :D)

      Usuń
  3. A Ja wiem. Ale nie powiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na część trzecią! Zainteresowałaś bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że czytam "od początku do końca", a nie od najnowszych wpisów, bo bym nie miała tej radochy z czytania! :)))

    OdpowiedzUsuń

Follow Me